Połączyły nas arbuzy - fanfiction


          Stanęłam nad Odrą. Wiatr rozwiewał mi włosy. Wpatrywałam się w prąd rzeki i zastanawiałam się, co jest pod taflą wody. Aż nagle zobaczyłam jego. Jego złote loki lekko falowały niczym macki ośmiornicy, a w rękach trzymał dorodnego arbuza. Gdy go ujrzałam, wiedziałam, że to ten jedyny. Skórka arbuza błyszczała w słońcu niczym cerata. To nie pochodzi z tego świata. Wtedy on spojrzał na mnie i mój skromny okaz. Poczułam wstyd, jednak wtedy on uśmiechnął się tak, jak to tylko on potrafił. Pomijając kwestię tego, że widziałam go pierwszy raz w życiu, a dodatku był w żółtym okryciu! Toż to hańba dla jego rodu. Spokojnie, nie powiem nikomu. Spojrzałam w jego oblicze i skierowałam wzrok na oczy. Był w nich błysk typowy dla psychopaty, całkiem podobny do mojego taty. Ale to historia na inną godzinę. Mam nadzieję że dzisiaj nie zginę. Z miłości oczywiście do tego młodzieńca, którego twarz była wciąż nieco chłopięca. Trochę podobny był do cielęcia, ze względu na oczy jak u niemowlęcia.
- Zofio - powiedział - twej piękności nie dorówna nawet ogrom byka, co rogami gladiatorów tryka.
- Na Tinderze cię znalazłam i oczom nie wierzę- wskazałam na owoc- jakie to potężne zwierze.
To ideał - pomyślałam i nawet się z tym nie chowałam. Z tym co do niego poczułam, gdym go zobaczyła, a on stał jak ułan.
- Przejdźmy się słońce, gdyż me ciało z pożądania gorące - rzekł Paweł.
- Noc jeszcze młoda. Usiądźmy na ławce.
-  Nieławka.
- Opanuj swój świozim Pawle mój drogi, gdyż niedaleko zajdą jeszcze moje nogi.
- Jak sobie życzysz moja droga, nie pozwolę by utykała twa noga.
- Dobrze mój bohaterze, a teraz zjedzmy wieczerze.
Wyciągnął z kieszeni wielki kordelas i ukroił kawałek swojego arbuza. Odwróciłam wzrok, nie mogłam patrzeć na cierpienie tego zwierza. Gdy mój wybranek to ujrzał, niezwykle się zmartwił, więc wyłowił dla mnie z Odry parę karpi. Nie miałam nic przeciwko zjedzeniu tej ryby, ale nie mogłam znieść myśli, że Paweł doda do niej grzyby. Purchawki bym jeszcze przeżyła, smakują jak warzywa. Ale zajączki? Kto je takie rzeczy? Ach, Kaninchenbrot się kłania. To ma dwa przesłania.
Paweł podał karpie, zjadłam je ze smakiem, jednak z tyłu głowy miałam myśl, że mój jedyny jest księdzem Robakiem. Nie wiedzieć czemu tak pomyślałam, jednak pytania o tożsamość mu nie zadałam. Wiedziałam jak to sprawdzę. Sięgnęłam do torebki i wyjęłam pluszaka Tadeusza, którego zawsze nosze ze sobą na nagłe wypadki. Złapałam kordelas i przyłożyłam do zabawki.
- Wypruję z niego flaki i nie będzie draki.
Na moje szczęście okazał entuzjazm. Jest czysty. Jakiż ja mam umysł bystry.
Postanowiliśmy ruszyć dalej, jednak wtem ujrzał nas mój ojciec, który stał za konarem. Jakież było nasze przerażenie, gdy popatrzył na nas srogo i szalenie.
- Gdzie ten menel cie ciąga, moje dziecię - zawołał - chyba mu się urąga.
- Przestrzegać zasad zakonu, być honorowym, bronic wybranki swego serca, pozostać wiernym swojemu bogu...- zaczął recytować Paweł z oczami utkwionymi w nieboskłon.
-Ach, zamknij się szaleńce, przybyłem po niewiastę i ją zdobędę- ojciec wypiął dumnie pierś.
- Czas jeść- krzyknęłam i w tym samym momencie nieco się zacięłam. Bo choć strawa łagodzi obyczaje, to dziwne są mego ojca żywieniowe zwyczaje. Nie zje arbuza, gdyż węglowodany zaćmią jego umysł, ciągle przekonany, że nie może pozwolić Pawłowi mnie tknąć i musi dalej w swoje brnąć. Trzeba coś mu dodać do napoju - pomyślałam, jednak ten nikczemny plan dla siebie zachowałam. Złapałam za żółć ryby, Tobiasz spalał ją jak ofiarę, ja dziś nią ojcu dowalę. W różowej lemoniadzie miesza się ryba, ktoś tu się zatruję chyba. Spytacie czemu ze mnie taka niewdzięcznica, ale moja mama to zakonnica. Nauczyła mnie przebiegłości w innej gęstości.
- I think muszę umyć włosy- powiedziałam i podeszłam do toi toia.
-Of course baby- zawołał za mną mój rodziciel i uśmiechnął się nieprzyzwoicie.
Zamknąwszy się w tym klozecie, mam nadzieję że mnie dopingujecie, przykucnęłam na dość brudnej podłodze, całe szczęście nie byłam w todze. To co czekało mnie teraz wymagało przemyślenia. Jak ja się im teraz pokażę? Na samą tę myśl aż się smarze.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

ZAPOWIEDŹ